Goldman Sachs spodziewa się kontynuacji rajdu na złocie. Możliwy poziom 2300 dolarów w przeciągu następnych 12 miesięcy. Taka analiza ceny złota wiąże się z rosnącymi obawami o globalną pozycję dolara jako waluty rezerwowej.
Analitycy Goldman Sachs uważają, że złoto jest bezpieczną przystanią w kontekście rosnących napięć geopolitycznych, niepewność polityczna i społeczna oraz druga fala COVID-19.
W notatce analityków czytamy: w związku z tym, że spodziewamy się większego spadku realnych stóp procentowych w USA, po raz kolejny ponawiamy naszą długą rekomendację dotyczącą złota z marca i podnosimy nasze 12-miesięczne prognozy cen złota i srebra odpowiednio do 2300 USD/toz i 30 USD/toz z 2000/toz i 22 USD/toz
Na niekorzyść dolara wpływa również akumulowany dług przez rząd USA co według ekonomistów może go zachwiać. Goldman długo utrzymywał opinię, że złoto jest walutą ostateczności.
Obecne decyzje polityków dotyczące bodźców ratowania giełdy, gospodarki w celu zwalczania spowolnienia gospodarczego powodują, że za pandemię w przyszłości zapłacimy wszyscy ogromnym długiem. Goldman nie zostawia suchej nitki na decyzjach FEDu. Natomiast to wszystko spowoduje, że w przyszłości wyskoczy inflacja, a co za tym idzie – wzrost cen metali szlachetnych. W pewnym momencie, w przyszłości jak sytuacja wróci do normy, banki centralne i rządy mogą nie poradzić sobie z inflacją, opisują analitycy.
Jeden z zarządzających funduszem dodał kolejne powody na obecne zachowania inwestorów wobec złota.
Niektórzy inwestorzy są również wyraźnie zaniepokojeni długoterminowym wpływem działań banków centralnych – powiedział Adrian Lowcock, szef działu inwestycji osobistych w Willis Owen. Jeśli banki centralne mogą po prostu cyfrowo tworzyć pieniądz z powietrza, to może to z łatwością podważyć system pieniądza „fiat money”, potencjalnie dewaluując waluty. Złoto wyglądałoby bardzo atrakcyjnie w tym scenariuszu.