Protest w Katowicach – klub Face 2 Face przechodzi do ofensywy.
1 kwietnia właściciele zamkniętego klubu Face 2 Face w Rybniku poinformowali o kolejnym postępowaniu, jakie przeciwko nim wszczął Sanepid. Zapowiedzieli, że przechodzą do ofensywy i to teraz oni będą nękać urzędników telefonami i pismami o udostępnienie informacji publicznej – tak też się stało.
- 7 kwietnia właściciele rybnickiego klubu nocnego Face 2 Face przyjechali dziś do wojewódzkiego sanepidu w Katowicach. Chcieli spotkać się z szefem tej instytucji.
- Przywieźli trumnę, która miała symbolizować „umierających przedsiębiorców”, z głośników popłynął marsz żałobny. Właściciel klubu zachęcał pracowników sanepidu do otwierania okien.
– Poedukujemy was trochę. Nikt się nie pojawia przy nas, sami będziemy musieli do nich przyjść – dodał.
Grupa weszła do środka wojewódzkiego sanepidu. Wywiązała się krótka dyskusja z kobietą pracującą w punkcie informacji. Marcin Koza zauważył, że nie pracuje w maseczce.
– Czy mam wystąpić o to, by panią ukarali? Czuję się pani niekomfortowo? Ja tak się czuje od roku. Ja jestem bez pracy – zwrócił się w kierunku pracownicy.
Głównym celem było spotkanie z dyrektorem wojewódzkiego sanepidu – Grzegorzem Hudzikiem. W punkcie informacji protestujący dowiedzieli się, że zejdzie do nich i porozmawia. Czas jednak płynął dalej, a dyrektora nadal nie było. W międzyczasie na korytarzu pojawili się policjanci, którzy poprosili o opuszczenie budynku. Kiedy to nie przyniosło skutku, użyli siły, w wynoszeniu osób.
- Pod budynkiem pojawili się mundurowi z białymi kaskami, tarczami i bronią. Będący na miejscu Tomasz Dyszkiewicz nagrał moment, kiedy jeden z policjantów zaczął popychać świadka zbiegowiska, nagle rzucił się na drugiego, który pojawił się w zasięgu jego widzenia, choć ten nie wykonał żadnego agresywnego gestu.