Katowicka restauracja „Bułkęs” była pierwszym lokalem w stolicy województwa, który otworzył się mimo obostrzeń. Kolejnym miejscem, który poinformował o swojej „miesięcznicy” był Sweet Home Silesia – Katowice.
- Dokładnie 15 kwietnia minęły trzy miesiące od otwarcia lokalu „Bułkęs” Z tej okazji właściciele na swoim profilu napisali podsumowanie ostatnich ciężkich tygodni. Mimo wielu interwencji policji i sanepidu, mimo straszenia karami, restauracja nadal jest otwarta i przyjmuje klientów.
Każdy miesiąc przynosił kolejne straty rzędu kilkudziesięciu tysięcy!! Stałe koszta: czynsz, prąd, woda, ogrzewanie, śmieci, wypłaty pracowników, ZUSy znacznie przewyższały dochód. Byliśmy przygotowani na to, że będzie trzeba dokładać, załatwiliśmy kredyt, z nadzieją na pomoc w styczniu, której nie otrzymaliśmy. Dlaczego? Bo w 2019 mieliśmy podobne przychody w 3 x mniejszym lokalu!!! Z o wiele mniejszymi kosztami i mniejszą ekipą. Wyliczyliśmy, że uda nam się przetrwać maksymalnie do lutego…Mamy kwiecień!!! Niemożliwe stało się możliwe – przetrwaliśmy!
- Jak podaje lokal – kontrole policji nie pojawiają się tak często jak na początku. Dodatkowo, restauracja czeka na kolejne decyzje po złożeniu obszernych wyjaśnień.
Kolejnym lokalem, który postanowił się otworzyć był Sweet Home Silesia – Katowice.
Od tego czasu minął kwartał, a w Polsce nadal trwa twardy Lockdown, a Ja, z czystym sumieniem mogę dziś powiedzieć, że gdyby nie ta spontaniczna decyzja o ponownym otwarciu, dziś być może byłbym na etapie wynoszenia ostatnich rzeczy z kawiarni, ponieważ czas leciał, a ja nadal nie mogłem skorzystać z żadnego instrumentu wsparcia – pisze właściciel lokalu.