Śledztwo w sprawie Volkswagena. Żart mógł zaszkodzić akcjonariuszom.
Za swój żart dotyczący zmiany nazwy z Volkswagen na Voltswagen niemiecki producent podpadł nie tylko klientom, ale i amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych. Właśnie wszczęła ona oficjalne śledztwo w tej sprawie.
29 marca, dwa dni przed prima aprilisem na amerykańskiej stronie prasowej pojawiła się wiadomość, że Volkswagen w Stanach Zjednoczonych ma zmienić swoją nazwę na Voltswagen of America.
- Świat mediów motoryzacyjnych od razu rzuca się na tego newsa. W jednej chwili pojawia się wiele spekulacji. Czy Volkswagen przerzuci się na produkcję samochodów elektrycznych? Czy reszta produktów pójdzie w odstawkę? Klienci i akcjonariusze zadawali sobie wiele pytań, które mogły wpłynąć na ich późniejsze decyzje.
Szybko okazało się, że to po prostu prank, który przejdzie do historii jako jeden z najgorszych, jakie widział świat.
- Okazuje się, że może on kosztować Volkswagena ogromne pieniądze. W dochodzenie w tej sprawie zaangażowała się amerykańska Komisja Papierów Wartościowych. Informację tę potwierdził niemiecki Der Spiegel.
- Według niego całe zamieszanie wokół marki mogło wpłynąć na cenę papierów wartościowych. Jeśli Komisja potwierdzi, że rzeczywiście tak było i że Volkswagen w sztuczny sposób podbił cenę akcji, wprowadzając jednocześnie klientów i inwestorów w błąd, może mu grozić wysoka grzywna.
Według tego samego raportu, zarząd niemieckiej marki przyznał, że psikus był wielką porażką, która mogła nadszarpnąć wiarygodność marki w Stanach Zjednoczonych na bardzo długi czas. Oczywiście, Volkswagen nigdy publicznie nie przyznał się do swojego błędu.