fot: unplash
Rząd chce podwyższyć opłatę reprograficzną i szacuje przychody z tego tytułu na 318-398 mln zł rocznie, a w ciągu nadchodzących 10 lat na kwotę 3,57 mld zł – podano w ocenie skutków regulacji projektu ustawy.
Autorzy projektu zakładają, że producenci sprzętu, by utrzymać konkurencyjność oferowanych produktów, będą musieli obniżyć ceny, by zrekompensować wzrost opłaty.
„Jeżeli tego nie zrobią, konsumenci, korzystając z jednolitego rynku w UE, będą zamawiali produkty elektroniczne z innych krajów UE” – napisano.
- Opłata reprograficzna, potocznie nazywana „podatkiem od smartfonów” miała sprawić, że ceny sprzętu elektronicznego pójdą w górę nawet o 600 zł, ale zyskają na tym polscy artyści.
W odpowiedzi Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu już w marcu broniło nowej opłaty i tłumaczyło, że ta nie jest podatkiem.
- Resort wskazał wówczas, że składka zakłada też stworzenie Funduszu Wsparcia Artystów Zawodowych, na który trafi od 30 proc. do 49 proc. środków pobranych z opłaty reprograficznej (w zależności od typów urządzeń). Pozostałe środki zostaną przekazane stowarzyszeniom reprezentującym twórców, w szczególności naukowców, dziennikarzy i artystów.
- DGP podaje, że 300 mln zł trafi w przyszłym roku z rozszerzonej opłaty reprograficznej do Funduszu Wsparcia Artystów Zawodowych.
Zdaniem gazety, środki na ten cel zostaną pozyskane z opłaty reprograficznej od producentów i importerów urządzeń do kopiowania i odtwarzania muzyki, filmów, książek, artykułów, obrazów lub animacji.