Rok dla branży fitness jest wyjątkowo ciężki. Pierwszy lockdown, drugi lockdown, większość klubów ledwo dyszy. Mniejsi gracze, próbują sobie radzić. Organizacja zawodów, zajęcia sportowe, ludzie chcą przetrwać.
Inaczej jest w przypadku dużych, sieciowych klubów. Procedury trwają tutaj o wiele dłużej, ryzyko jest większe. To nie jest piwniczna siłownia, tutaj przemycenie kilku osób nie wystarczy.
Dowodem na to, jest wczorajszy komunikat sieci Fitness World:
Chciałbym poinformować Państwa, że utrzymująca się od dłuższego czasu, a ostatnio wzmagająca na sile pandemia, spowodowała ponowne zamknięcie siłowni, pozbawienie spółki głównego źródła przychodów, a w rezultacie możliwości regulowania swoich zobowiązań, przez co spółka stała się niewypłacalna.
W związku z tym właściciel Fitness World sp. z o.o. złożył wniosek o upadłość
Fitness World sp. z o.o.
Nasze kluby zostają zamknięte na stałe. Zaprzestaliśmy pobierania opłat z kart kredytowych. Przedpłacone, a niewykorzystane opłaty zostaną rozliczone w ramach procedury upadłościowej.
19 klubów, duże powierzchnie, ogromne koszta stałe. Bez klientów, biznes nie przetrwa. Ile musi się jeszcze wydarzyć, aby rządzący zrozumieli, że przedsiębiorcy pieniędzy nie wydrukują?