Jak opisują media, dziennik „welt am Sonntag” dotarł do tajnej korespondencji między przedstawicielami rządu Niemiec, a badaczami z Instytutu Roberta Kocha, który jest odpowiedzialny za przygotowanie raportów o stanie pandemii w kraju.
- Korespondencja wskazuje, że niemickie MSW w marcu 2020 roku zatrudniło naukowców, aby uzasadnić konieczność podtrzymania lockdownu po świętach Wielkanocnych.
- Dziennikarze opisują dramatyczną korespondencję, gdzie m.in Ministerstwo Spraw Wewnętrznych chcieli, aby naukowcy legitymizowali twarde działania polityczne.
- Bardziej chodziło o polityczne wpływy niż rzetelne badania.
- Szef Instytutu Roberta Kocha Lothar Wieler i wirusolog Christian Drosten ostrzegali szefa MSW przed zbyt wczesnym otwarciem gospodarki jeszcze przed rozpoczęciem tajnej współpracy. Przekonywali, że będzie ono skutkowało dramatycznymi konsekwencjami dla służby zdrowia. Seehofer zgodził się z ich wnioskami i do współpracy oddelegował Kerbera.
Manipulacja: „w ludzkich umysłach należy tworzyć takie obrazy”
- „W ludzkich umysłach należy tworzyć takie obrazy: „Wielu ciężko chorych ludzi trafia do szpitala, bo zarazili się od swoich krewnych, ale są oni odsyłani i umierają w straszliwych męczarniach w domu, z trudem łapiąc oddech” – cytuje treść korespondencji „Welt am Sonntag”.
- E-maile zostały przesłane do redakcji przez prawników. To ponad 200 stron wiadomości, z których wynika, że eksperci naukowi pracowali na polityczne zlecenie, aby wesprzeć rząd w działaniach mających na celu utrzymanie zamknięcia kraju po świętach Wielkanocnych.
Naukowcy „chętnie poszli za wezwaniem” polityków
Naukowcy realizowali cele wyznaczone przez władze. Do „maksymalnej współpracy” wezwał ich sekretarz stanu Markus Kerber, mający to uczynić na polecenie ministra spraw wewnętrznych Horsta Seehofera.
- Polityk poprosili badaczy o zachowanie omawianych zagadnień w tajemnicy. Przekazał, że ustalenia „poza instytucjami operacyjnego zespołu kryzysowego” powinny pozostać poufne. „Bez biurokracji. Maksymalna odwaga” – napisał Kerber.
- Zebrał on czołowych naukowców kilku uniwersytetów i instytutów badawczych, aby wspólnie opracowali dokument mający legitymizować działania rządu.
Wywołać pożądany efekt szoku
Niemiecki minister chciał wywołać efekt szoku w społeczeństwie, aby bez większych problemów pozwolić władzy na utrzymanie i wprowadzanie kolejnych środków o charakterze prewencyjny i represyjnym, a także pomóc w zachowaniu bezpieczeństwa wewnętrznego i porządku publicznego w Niemczech,
- „Bardzo trudne zadanie, ale ze szczęśliwym zakończeniem dzięki maksymalnej współpracy” zostało zrealizowane przez naukowców w zaledwie cztery dni później, kiedy poufny referat, utrzymywany w budzącym grozę tonie, przedłożono Ministerstwu Spraw Wewnętrznych.
- Dowodzono w nim, że ponowne otwarcie kraju może spowodować nawet milion zgonów w wyniku zakażenia koronawirusem.
Korespondencja, która w bardzo wielu miejscach została zaczerniona, pokazuje, że Kerber, wraz z innymi wysokimi rangą urzędnikami, śledził powstawanie dokumentu.
W trakcie prac Ministerstwo Spraw Wewnętrznych (BMI) udzielało naukowcom „telefonicznych instrukcji” odnośnie jego konstrukcji. Maile pokazują, że nawet zarys artykułu został stworzony przez urzędników.
Badacze zasugerowali z kolei rozwiązania polityczne i napisali, że „powszechne uczucie bezsilności musi być kontrolowane przez wrażenie silnego interwencjonizmu państwowego”, co przyczyni się do zminimalizowania problemów społecznych związanych ze „strachem społeczeństwa”.
- 23 marca Keber napisał do badaczy: „nasz referat został bardzo dobrze przyjęty i dzięki swojej wysokiej jakości trafi teraz do gabinetu kryzysowego rządu”.
Brak komentarza
- – Nie potrzebowaliśmy obszernego traktatu teoretycznego – tłumaczył się Keber w rozmowie z „Welt am Sonntag”. – Mieliśmy na uwadze konkretne problemy i stanęliśmy przed zadaniem zapobieżenia najgorszemu scenariuszowi – wyjaśnił.
- Rozmawiać z czasopismem nie chcieli przedstawiciele Instytutu Roberta Kocha. „To były wewnętrzne dokumenty do dyskusji” – krótko odpisali redakcji. Swojego zaangażowania w prace nie komentują również badacze z Leibniz Institute for Economic Research.
- Utrzymują jedynie, że nie było żadnych politycznych nacisków odnośnie wyników badań.
- Opisany sytuacja wywołała burzliwą dyskusję w Niemczech. Konstantin Kuhle z FPD zapowiedział, że zwróci się do komisji spraw wewnętrznych Bundestagu, aby wyjaśniła działania ministerstwa. Żąda także, aby całość korespondencji została odtajniona i opublikowana.
– Nauka dostarcza wiedzy, a decyzję podejmuje polityka. Jeśli powstanie wrażenie, że politycy nakazują badaczom naukowym, aby uzasadniali ich działania, zaszkodzi to reputacji niezależnej nauki i kontroli pandemicznej – powiedział „Die Welt” polityk.
Prędzej czy później zacznie wypływać więcej tego typu historii. Gdzie kto manipulował/Straszył kto płaci za ciągnięcie tej pandemii. W sumie to jest jakieś światełko w tunelu. Bo kiedy nasi dyktatorzy ponownie zaczną się zasłaniać, że przecież w Niemczech też jest lockdown i godzina policyjna, to będzie wiadome dlaczego