Lotnictwo USA przeprowadziło w czwartek we wschodniej Syrii naloty wymierzone w obiekty milicji wspierających Iran.
- Był to odwet za atak rakietowy w tym drugim kraju, w którym zginął jeden cywil współpracujący z amerykańską armią.
- Naloty USA były pierwszą operacją wojskową podjętą za prezydentury Joe Bidena.
Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka mające swą siedzibę w Londynie poinformowało, że w czwartkowym ataku sił powietrznych USA śmierć poniosło co najmniej 17 bojowników.
- Jak wyjaśnił w oświadczeniu rzecznik Pentagonu John Kirby, operacja wojskowa Stanów Zjednoczonych miała charakter odwetowy i były odpowiedzią Waszyngtonu „na niedawne ataki na cele amerykańskie w Iraku oraz pogróżki wysuwane pod adresem USA”.
- Kirby podkreślił też, że „podjęta przez prezydenta Joe Bidena decyzja o atakach lotniczych w Syrii była konsultowana z sojusznikami Stanów Zjednoczonych”. Dodał, że „działaniom militarnym towarzyszyły zabiegi dyplomatyczne”.
- Amerykańskie dowództwo utrzymuje, że uczyniło wszystko, by podjęte działania były wyważone. „Naszym celem jest zmniejszenie eskalacji napięć na północy Syrii i w Iraku” – przekazał Pentagon.
Do eskalacji sytuacji na Bliskim Wschodzie dochodzi na kilka dni przed pielgrzymką papieża Franciszka do Iraku. Pierwszym etapem podróży będzie Bagdad, dokąd papież przybędzie 5 marca. Podczas swej wizyty Franciszek odwiedzi miejsca ciężkich walk z Państwem Islamskim, iracki Kurdystan i zniszczone ziemie chrześcijan. Spotka się z najwyższym szyickim duchownym w Iraku, ajatollahem Alim as-Sistanim.
(Polsat News)