Maseczki powinny mieć ceny urzędowe – tłumaczy Prof. Matyja.
- Prof. Matyja był gościem w Radiu Zet. Jak mówił – wyraźnie pochwala wprowadzenie nakazu zasłaniania nosa i ust jedynie maseczkami. Profesor uważa jednak, że nakaz ten został wprowadzony za późno.
To bardzo dobry ruch, myśmy o tym mówili bardzo dawno temu. Przyłbice i „pseudomaski” to „pseudoochrona”. Przyłbica to żaden filtr – mówi prof. Matyja.
- „Za późno to wprowadzono. Rozumiałem sytuację w marcu, kiedy brakowało podstawowych środków bezpieczeństwa. Nie mieliśmy nic – maseczek, rękawiczek. W tej chwili ta dostępność jest na tyle duża, że nie ma żadnego problemu. Jest kwestia ceny – dodaje szef NRL.”
Profesor uważa, że uregulowanie cen jest idealnym rozwiązaniem, aby maseczki i sprzęt medyczny były dostępne dla każdego.
- Jeżeli wprowadza się nakaz noszenia właściwych masek filtrujących, to powinno się równocześnie zabezpieczyć możliwość nabycia takich maseczek, bo części społeczeństwa nie stać na zakup takiej profesjonalnej maseczki. Jesteśmy w sytuacji wojny. Tak, jak mamy uregulowane i urzędowe ceny leków – i słusznie – to ceny maseczek powinny mieć też ceny urzędowe.
Rozumiem wolność gospodarczą, ale musimy myśleć w sposób ogólnospołeczny – dodaje prof. Andrzej Matyja.
- A teraz przypomnijmy sobie jak było rok temu. Dostawy były zablokowane, maseczek nie było – ceny poszybowały do góry. Problem został rozwiązany poprzez domową produkcję maseczek. Chyba każdy pamięta moment, kiedy ludzie masowo zaczęli ich szycie w domach, dzięki temu dostęp się zwiększył, co wpłynęło również na spadek ceny.