Pojawiły się plotki o ujemnym oprocentowaniu depozytów.
Czołowy polski bank szykuje się do wprowadzenia ujemnej stawki depozytów lub prowizji dla klientów indywidualnych – pisze „Rzeczpospolita”.
- Jak na razie, nie padły żadne szczegóły, nie znamy stawek, nie wiemy nic. Czytamy jedynie, że miałby być to „czołowy polski bank”.
Taka decyzja spowodowałaby, że podobny ruch wykonałyby kolejne banki. „Branża może zdecydować się na takie niekonwencjonalne działanie w reakcji na tąpnięcie rentowności z powodu pandemii” – zaznacza dziennik.
Co ciekawe, w Polsce panują już takie rozwiązania. Na razie nie dotknęło to jednak klientów detalicznych. Przykładowo, Bank Pekao już w ubiegłym roku wprowadził ujemne oprocentowanie sald na rachunkach klientów korporacyjnych, które mogą sięgać nawet minus 0,8 proc.
Dodatkowo, w niektórych państwach Europejskich ujemne oprocentowanie dotknęło już „Kowalskiego” – w Niemczech czy Danii klienci muszą dopłacać do swoich depozytów. Wpłacasz 1000 zł, wyciągasz mniej – przy czym, nie mówimy tutaj nawet o inflacji, która również wpływa na topnienie naszych oszczędności – w końcu, o inflacji wiemy dużo, mamy ją najwyższą w Unii Europejskiej.
- Przykładowo, już w 2019 jeden z niemieckich banków wprowadził tego typu opłatę. O małym niemieckim banku było głośno na całym świecie. Volksbank Fürstenfeldbruck wprowadził „opłatę depozytową” w wysokości 0,5% w skali roku od środków na rachunkach biężących i oszczędnościowych.
Jak widzimy, ujemne oprocentowania powoli stają się codziennością.