Fot. W. Kompała / KPRM
Jarosław Kaczyński, prezes PiS, wicepremier i szef Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego i spraw Obronnych opublikował w piątek na stronie kancelarii premiera oświadczenie ws. zakupów respiratorów od felernej fimy E&K.
- Oświadczam, że po zapoznaniu się ze sprawą zakupu respiratorów w kwietniu 2020 r., mogę stwierdzić, iż decyzja o skorzystaniu z firmy E&K została podjęta w oparciu o informacje przekazane przez służby specjalne, które nie dostrzegały przeciwwskazań do podjęcia takiej współpracy.
- Należy podkreślić, że służby specjalne w związku z występującymi trudnościami, w tym niepełną realizacją zamówienia przez kontrahenta, podjęły również działania wyjaśniające ex post, które nie wykazały po stronie Ministerstwa Zdrowia żadnych przesłanek wskazujących na możliwość nadużyć, działań korupcyjnych lub innych czynów zabronionych przy zakupie respiratorów.
Handlarz bronią i respiratory – służby specjalne nie miały zastrzeżeń
W maju „Gazeta Wyborcza” poinformowała, że Ministerstwo Zdrowia kupiło 1,2 tys. respiratorów za łącznie 200 mln zł od firmy E&K z Lublina, należącej do Andrzeja Izdebskiego, w przeszłości zamieszanego w nielegalny handel bronią.
„GW” wskazywała na „niespotykaną na rynku” cenę 160 tys. za sztukę. Informowała, że Izdebski był oskarżany przez ONZ o łamanie embarga na handel bronią.
- W kwietniu, na początku pandemii w Polsce, Ministerstwo Zdrowia zawarło z firmą byłego handlarza bronią umowę na zakup 1200 respiratorów. Firma dostarczyła ledwo 200 urządzeń.
- Cały kontrakt był warty ponad 200 mln zł.
- Gazeta doniosła później, że spółka E&K, która jest producentem motolotni i organizatorem lotów w trudno dostępne rejony świata, nawet nie skontaktowała się z producentami respiratorów, których sprzęt miała dostarczyć ministerstwu.
Ja mam zastrzeżenia do tych służb specjalnych.