21 listopada premier ogłosił nowy etap znoszenia obostrzeń. Szef rządu poinformował między innymi, że szkoły dalej pozostaną zamknięte. Pojawiły się także informacje o świętach Bożego Narodzenia.
Morawiecki: – Każdego dnia zwiększamy liczbę łóżek, respiratorów. Dziś mamy w Polsce ponad 37 tys. łóżek, z tego ok. 40 proc. jest wolnych. Choć oczywiście wolelibyśmy, żeby te łóżka nigdy nie zostały użyte.
- Sytuacja nadal jest bardzo, bardzo poważna. Z zatrwożeniem też obserwuję codzienną liczbę zgonów, za które pośrednio i bezpośrednio odpowiedzialny jest koronawirus – mówi.
- Rozpoczyna się okres, który nazywamy „100 dniami solidarności„. Istnieje prawdopodobieństwo, że po tym okresie będzie już dostępna szczepionka. Oczywiście nie dla wszystkich jeszcze i pewnie nie wszyscy będą chcieli się zaszczepić – przyznaje.
- Zalecamy, żeby święta Bożego Narodzenia spędzić w jak najmniejszym gronie, z tymi, z którymi mieszkamy. Żeby nie przemieszczać się między miastami – przekazał premier.
Zmiany w obostrzeniach
Morawiecki: – Do 27 grudnia placówki gastronomiczne, kulturalne, siłownie i baseny będą zamknięte dla gości.
- Od przyszłej soboty placówki handlowe będą mogły działać w najwyższym reżimie sanitarnym.
- Byliśmy nakłaniani, by otworzyć szkoły, ale do 23 grudnia będą one zamknięte – zapowiada Morawiecki.
- Ale zdecydowaliśmy, że ferie zimowe będą skumulowane dla wszystkich województw – od początku stycznia do 18 stycznia. Chodzi o to, żeby nie wyjeżdżać, nie zamawiać wyjazdów, żeby zostać w domu – dodaje.
- Warunek utrzymania nowego reżimu sanitarnego jest jeden: dyscyplina każdej placówki, każdego sklepu, każdej galerii handlowej, każdego sklepu meblowego. W przypadku, gdy będzie inaczej, a będziemy kontrolowali przestrzeganie zasad sanitarnych, te sklepy będą zamykane – przyznaje.
To jest trudny, ale bardzo dobrze przemyślany, precyzyjny i realistyczny plan ograniczania strat związanych z epidemią – przyznaje wicepremier Jarosław Gowin.
Gowin uzasadnia także decyzję, by nie otwierać innych branż (kulturalnej, rozrywkowej, gastronomicznej). – Ze względu na to, że tam poziom kontaktów, bliskość jest tak intensywna, że grozi to powrotem do bardzo wysokiej średniej zakażeń, musimy uzbroić się w cierpliwość.
Niedzielski przyznaje: jeśli dzienna liczba zachorowań spadnie poniżej 15 tys, wrócimy do zasad obowiązujących w strefie czerwonej, jeśli poniżej 10 tys., do strefy żółtej, jeśli za poniżej 4 tys., do zielonej.
Minister zdrowia nie wyklucza jednak pesymistycznego scenariusza, a więc tzw. narodowej kwarantanny (czyli pełnego lockdownu). Stałoby się tak, gdyby liczba zakażeń osiągnęła stały (na poziomie kilku dni) pułap 27 tys. zakażeń.