Zakłócenia internetu zostały zaobserwowane w sobotę 23 stycznia br. Jak wskazują specjaliści NetBlocks, organizacji monitorującej ograniczenia w dostawie do sieci, przerwy w świadczeniu usług stanowią reakcję Kremla na trwające protesty przeciwko zatrzymaniu działacza opozycyjnego Aleksieja Nawalnego. W ten sposób Moskwa chce ograniczyć wystąpienia publiczne wobec władzy.
- Dane dotyczące głównego operatora telekomunikacyjnego MTS wskazują na spadek dostępu do internetu w stolicy Rosji oraz Sankt Petersburgu. W szczytowym momencie incydent trwał około 6 godzin. Czas pojawienia się problemów z siecią jest zbieżny z eskalacją protestów w kraju.
Zakłócenia internetu w Rosji to efekt działań podjętych przez Kreml w celu ograniczenia trwających w kraju protestów przeciwko zatrzymaniu Aleksieja Nawalnego
Informacje przedstawione przez specjalistów NetBlocks potwierdzają doniesienia obywateli o przerwach w dostępie do internetu. Oprócz problemów z siecią komórkową, użytkownicy zgłaszają zakłócenia w zakresie innych usług telekomunikacyjnych.
- Próba ograniczenia protestów społecznych za pomocą zakłócenia dostępu do internetu staje się coraz częściej spotykanym narzędziem w rękach władzy. Podobny scenariusz miał miejsce w sierpniu 2020 roku na Białorusi.
- Zakłócanie dostępu do internetu staje się praktyką wykorzystywaną nie tylko do tłumienia napięć społecznych, ale także w celu „zabezpieczenia” procesów politycznych w kraju, w tym wyborów.
- Przykładem mogą być ostatnie wydarzenie w Ugandzie, gdzie tamtejsza władza ograniczyła dostęp do sieci na czas przed, w trakcie i po wyborach prezydenckich. Pierwsze problemy z usługami specjaliści NetBlocks wykryli 13 stycznia br. Trzy dni później krajowa łączność internetowa oscylowała na poziomie 13% standardowego poziomu.
Dostępu do VPN w rosji już dawno nie ma
Teraz trzeba blokować internet jako całość, bo ludzie przestali się kryć, to o czymś świadczy
Pytanie brzmi:”Łukaszenka gdy ma kłopoty zawsze może zwiać do rosji, ale gdzie może zwiać putin w razie problemów ?”