w

Rafał Trzaskowski zdymisjonował Pawła Rabieja. „Wziął urlop bez mojej wiedzy i zgody”.

Screenshot 2 2

Rafał Trzaskowski w oświadczeniu przesłanym do Onet.pl: W związku z tym, że wiceprezydent Paweł Rabiej odpowiedzialny za obszar zdrowia w Urzędzie m.st. Warszawy, w trudnej dla wszystkich sytuacji epidemicznej udał się na urlop bez mojej wiedzy i zgody, podjąłem decyzję o jego dymisji.

Paweł Rabiej odpowiadał za służbę zdrowia w warszawskim ratuszu. W kryzysowym momencie epidemii, wybrał się na zagraniczny urlop.

Zdymisjonowany wiceprezydent Warszawy tłumaczy, że jego organizm jest bardzo osłabiony i podatny na ciężkie zakażenia, więc lekarz mu zalecił rekonwalescencje.

O wyjeździe na urlop nie poinformował Trzaskowskiego przez błąd w systemie wniosków.

Dziennikarze FAKTÓW TVN próbowali się dodzwonić do Pawła Rabieja. Numer najpierw był zajęty, a potem odezwała się sekretarka automatyczna w języku angielskim i greckim. Potem odesłał sms o treści: „Zgodnie z zaleceniem lekarzy po przejściu ostatnio COVID i komplikacjach pocovidowych mam zalecenie urlopu zdrowotnego i go odbywam. Uczestniczę zdalnie we wszystkich kluczowych spotkaniach dotyczących sytuacji zdrowotnej”.

Ratusz: Pan prezydent Trzaskowski nie miał żadnej wiedzy o wyjeździe swego zastępcy Pawła Rabieja na zagraniczny urlop. Na pewno więc tego nie akceptował. Do Biura Kadr i Szkoleń Urzędu m.st. Warszawy nie wpłynął stosowny wniosek ze strony wiceprezydenta Pawła Rabieja.

Paweł Rabiej zrobił test na koronawirusa na początku ubiegłego miesiąca. O tym, że jest pozytywny, dowiedział się 9 października. Pracował więc zdalnie. Jak przekazała w połowie października Karolina Gałecka, rzeczniczka stołecznego Ratusza, wszyscy jego współpracownicy również zostali skierowani na testy. Okazało się, że nie zostali zarażeni.

Źródło: Onet

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

53565766 303

Argentyna: osiem miesięcy całkowitego lockdownu

image 29

Donald Trump o wyborach: To jest oszustwo, zatem skierujemy sprawę do Sądu Najwyższego, aby głosowanie się zatrzymało