
Święto Niepodległości jest dla wielu okazją do refleksji nad kondycją Ojczyzny, do uczczenia bohaterów narodowych, a w szczególności do marszu, na którym wyraża się szacunek i troskę o kraj, z którego się pochodzi. Charakter świętowania jest jednak zróżnicowany na tyle, że sama myśl o święcie potrafi wywoływać mieszane uczucia.
Doświadczenie pokazuje, że nie wszyscy potrafią świętować Dzień Niepodległości z kulturą i poszanowaniem cudzej własności. Dzisiejszy Marsz Niepodległości w Warszawie był festiwalem wielu nieprzyjemnych incydentów, przez które sama inicjatywa marszu kojarzy się z zadymami ze stadionów.
Jednym z dzisiejszych, szokujących incydentów ze strony uczestników marszu było zaatakowanie stoisk na rowery:

Innym incydentem było rzucanie racami obok warszawskiego Empika:

Jednak największym przekroczeniem granicy, najbardziej szkodliwym incydentem było podpalenie cudzego mieszkania. Race, które miały być rzucone dwa piętra wyżej, z uwagi na znajdującą się flagę LGBT i znajdującym się na banerze napisem „Strajk kobiet”, trafiły do innego mieszkania.
Link do nagrania:
Czy to jest patriotyzm?
Zastanówmy się czy tak powinny wyglądać obchody ważnej dla wszystkich Polaków rocznicy? W szczególności, czy na tym ma polegać ochrona tradycyjnych wartości (prawa, porządku, kultury, religii, tradycji, dorobku państwowego), na którą powołuje się większość uczestników? Tegoroczny marsz bez względu na intencje organizatorów, okazał się zwyczajnym pokazem chuligaństwa, a nawet terroru.
Czy Marsz Niepodległości to miejsce dla wolnościowca? Wydawałoby się, że ta inicjatywa jest dla każdego, kto czuje silną więź z Polską, bez względu na powód. Niestety już dużo wcześniej pojawiały się tam hasła antykapitalistyczne („Uderz, uderz w kapitalizm”), rasistowskie i ksenofobiczne („Polska biała albo bezludna”).
Tym razem uczestnicy pokazali, że za nic mają nie tylko dobro wspólne (zdewastowanie stoisk na rowery), ale też własność prywatną. Doprowadzenie do spalenia cudzego mieszkania, które motywowane było wyłącznie niechęcią do cudzych, odmiennych poglądów, ma wspólnego z myślą wolnościową i głównymi założeniami klasyków liberalizmu tyle, co nic.